ostatnia niedziela, to dla naszej rodziny święto.
mamy jednego Chrześcijanina więcej.
obydwoje z Mężem wiedzieliśmy, że nasze dzieci będziemy chrzcili.
pomimo tego iż duża część księży to obłudnicy.
ale poklei.
o tym, co myślę na temat księdza Proboszcza w naszej parafii i innych, pisałam
tutaj.
wiedzieliśmy, że data chrztu naszego Synka, musi być niebanalna.
to nie może być taka zwykła niedziela.
wybraliśmy 17.05. dzień po naszej 6 rocznicy ślubu.
jak to moja Mama ładnie określiła "był ślub, noc poślubna i jest dziecko".
problem w tym że w naszej parafii chrzczą w 2 i 4 niedziele miesiąca a zeszła niedziela, była trzecią.
dla naszego Proboszcza, to jest problem.
poszliśmy
zapytać i Wikary jak spojrzał w kalendarz, to zbladł. aby ochrzcić tak
jak chcemy, potrzebna była zgoda Proboszcza. Proboszcz to nerwus i przed
nami była Pani która chciała też niestandardowo chrzcić. Proboszcz "był
niespokojny" kiedy poznał tamten termin.
dlatego mieliśmy plan B - inna parafia.
moja
Mama powtarzała mi od zawsze "słuchajcie ich ale nie naśladujcie". tak
napisane jest w Ewangelii Św. Mateusza. nie mam zamiaru nikogo obrazić.
jedynie skłonić do dyskusji.
wkurza mnie mówienie że ktoś nie wierzy w Boga, bo księża to obłudnicy.
albo do kościoła nie chodzą, bo nie odpowiada im zachowanie księży.
uwierzcie
mi, odkąd dowiedziałam się że w naszej parafii obowiązuje nieoficjalny
cennik za Mszę Św., mam focha na ten kościół. od dawna jak tylko możemy,
chodzimy do innych kościołów.
cennik za Mszę. chciałam zamówić
dla Rodziców ale okazało się, że moja ofiara jest zbyt niska. nie, nie
dołożyłam brakujących złotówek. zabrałam kopertę i ...poszłam do innego
kościoła!!
sorry nikt nie będzie mi mówił ile mam dać. dam ile mam albo uznam za stosowne.
tak
wiem, mamy obowiązek wspierać finansowo kościół. każdy chrześcijanin
tak musi. ale dzięki Bogu nie jest nigdzie napisane, że mamy wspierać
swoją parafię. dlatego dopóki polityka naszego Proboszcza się nie
zmieni, złamanej złotówki nie wyłożę na funkcjonowanie tej parafii.
wypełniamy obowiązek w innych kościołach, tam z radością dajemy na tacę.
długo nie musiałam szukać kościoła w którym za tak śmieszne pieniądze,
wg. polityki Proboszcza, została odprawiona Msza za Rodziców.
długo też nie szukaliśmy kościoła w którym ochrzcimy Syneusza.
znaleźliśmy Parafię w której nie było z niczym problemu.
ja miałam milion pytań organizacyjnych, aż było mi głupio.
Wikary z uśmiechem odpowiedział na wszystkie dodając mi otuchy mówiąc"kto pyta, nie błądzi".
nauki bardziej pasowały nam w piątek, nie w sobotę - nie ma problemu.
Tata i Mąż chcieli czytać czytania - nie ma problemu .
no i koperta. jedno z moich pierwszych pytań "ile"
odpowiedź "tyle ile możecie dać"
kopertę zanieśliśmy w piątek, położyliśmy z inną papierologią typu zaświadczenia.
trzy
razy mówiłam o niej. zaświadczenia powędrowały na swoje miejsce,
koperta leżała nietknięta przez Wikarego na stole do samego końca
spotkania.
da się? oczywiście że da się znaleźć kościół
w którym wiara jest żywa i ksiądz swoim zachowaniem zachęca a nie
zniechęca. wystarczy chcieć i szukać.
no i przestać się wykręcać, że księża to buraki na których nie chce się patrzeć.