Pierworodna zdmuchnęła na torcie dwie świeczki - oznaczało to
konieczność zestawienia jej rozwoju z książkowym dwulatkiem. odkąd
wyznaczyliśmy wizytę, czyli jeszcze przed delegacją Męża, Perełka była
przygotowywana na to, co ją czeka. jednakże wizyta u lekarza nie
powoduje na jej twarzyczce radości, dlatego bez problemu wyczuliśmy
obawy naszego dziecka. staraliśmy się dać jej dużo miłości, ciepła i
zrozumienia. oczywiście nie bez znaczenia było to, że na bilansie, jak
to zwykle mamy w zwyczaju, pojawiliśmy się razem. Żabka czuła się
bezpiecznie.
wszystkie zabiegi jednak można było sobie wsadzić do
dadulki, bo kiedy weszliśmy i nadszedł czas na golasa, Ątusia wtuliła
się w mamisię i miała ochotę wiać. Tati wyłożył na wadze pieluszkę w
misie, Księżniczka dokonała małej demolki dekoracji na ścianie i dopiero
wtedy można było przestać panikować. na wadze było fajnie, przy
mierzeniu wzrostu też. ale Żabka nie chciała się pochwalić że wie gdzie
ma oczka, nosek oraz nie miała najmniejszej ochoty wdać się w dyskusję z
panią pielęgniarką.
dopiero gdy przyszła pani Doktor, i najpierw
sprawdziła takim okrągłym czy mamisia i Tati mają serduszka, Ątusia też
dzielnie zniosła badanie. przemogła się i dyskretnie pokazała oczka,
później już śmielej włosy swoje i Tatusia. z bilansu wynika, że nasze
dziecię będzie miało ok. metr osiemdziesiąt wzrostu (teoretycznie wzrost
dwulatka razy dwa), mamy szmery w serduszku do obserwacji i zdumienie
pań gdy Pierworodna policzyła sama od 1 do 10. po owacji pań Żabka
poczuła się doceniona i niczym gwiazda na estradzie nieco śmielej
prezentowała swoje umiejętności. jak w domu poczuła się w momencie, gdy
dostała dwie naklejki dzielnego pacjenta. polubiła wszystkie panie
pielęgniarki i ochoczo zaglądała do każdego otwartego gabinetu.
na koniec stwierdziła "nie było tak źle" a dzień zakończyła tak jak lubi - na "bujubuju" i "zium" z mamisią :)
A cóż to za szmerki serduszkowe. To z wyliczeń wynika, że duża z niej pannica będzie :)
OdpowiedzUsuńTatuś ma arytmię, ale pani mówi że to nie ma związku. mamy obserwować, bo to ponoć fizjologiczne jeszcze może być. zobaczymy.
Usuńrodzinna tradycja będzie dokonana - jestem wyższa od mojej Mamusi, to moja córeczka mnie przerośnie :) ale Tatusia mam nadzieję że już nie, bo ewentualnego przyszłego Zięcia to chyba z reprezentacji siatkarskiej nam przyprowadzi :D
UsuńTrzymam kciuki by szmery w serduszku zniknęły. Moja sis jako dziecko takie małe też miała, a z czasem zniknęły.
OdpowiedzUsuńI jeszcze chciałam dodać, że z tym liczeniem wymiata :) nie dziwi mnie podziw pań
Usuńdlatego musimy obserwować. mam nadzieję że to nic poważnego. aktualnie uczymy się kolorów. bałam się że nie odróżnia, ale pani uspokaja, że mało prawdopodobne. wymyślam różne testy i muszę być kreatywna bo...skubana pamięta wynik i zamiast się skupić z pamięci podaje rozwiązanie.
UsuńZdolna ta Wasza cora :) Stefek poki co stwierdzil, ze gadanie do niczego mu potrzebne nie jest i milczy a nas sam widok fartucha dostaje spazm!
OdpowiedzUsuńSlyszalam o tej metodzie prognozowania wzrostu dziecka, ale nieco zmodyfikowanej. Znajoma tesciowej mowia, ze wzrost dwulatka razy dwa i chlopiec + 10cm a dziewczynka - 10cm. Zarzekala sie, ze dziala w 100% - heehe.
coś czuję, że jak się Stefek rozgada, to zatęsknicie za ciszą :) a tak poza, to mężczyźni do komunikacji potrzebują mniej słów niż kobiety :D
Usuńte 10 cm to dam na granicę błędu :) ale coś czuję, że nasze dziecię i tak mnie przerośnie :P
Brawo, Ątusia! A wiesz, że ja nie słyszałam tej metody obliczania wzrostu dziecka, ale ciekawa:)
OdpowiedzUsuńheh wczoraj nasze dziecię stwierdziło, że chce do szpitala. po co? policzyć lekarzowi do 10. w zamian oczekując braw. ręce mi opadły :D
UsuńNo proszę, ale zdolne dziecko :), trzymam kciuki, żeby szmery w serduszku ustąpiły :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
OdpowiedzUsuń