piątek, 11 lipca 2014

bilans dwulatka

Pierworodna zdmuchnęła na torcie dwie świeczki - oznaczało to konieczność zestawienia jej rozwoju z książkowym dwulatkiem. odkąd wyznaczyliśmy wizytę, czyli jeszcze przed delegacją Męża, Perełka była przygotowywana na to, co ją czeka. jednakże wizyta u lekarza nie powoduje na jej twarzyczce radości, dlatego bez problemu wyczuliśmy obawy naszego dziecka. staraliśmy się dać jej dużo miłości, ciepła i zrozumienia. oczywiście nie bez znaczenia było to, że na bilansie, jak to zwykle mamy w zwyczaju, pojawiliśmy się razem. Żabka czuła się bezpiecznie.
wszystkie zabiegi jednak można było sobie wsadzić do dadulki, bo kiedy weszliśmy i nadszedł czas na golasa, Ątusia wtuliła się w mamisię i miała ochotę wiać. Tati wyłożył na wadze pieluszkę w misie, Księżniczka dokonała małej demolki dekoracji na ścianie i dopiero wtedy można było przestać panikować. na wadze było fajnie, przy mierzeniu wzrostu też. ale Żabka nie chciała się pochwalić że wie gdzie ma oczka, nosek oraz nie miała najmniejszej ochoty wdać się w dyskusję z panią pielęgniarką.
dopiero gdy przyszła pani Doktor, i najpierw sprawdziła takim okrągłym czy mamisia i Tati mają serduszka, Ątusia też dzielnie zniosła badanie. przemogła się i dyskretnie pokazała oczka, później już śmielej włosy swoje i Tatusia. z bilansu wynika, że nasze dziecię będzie miało ok. metr osiemdziesiąt wzrostu (teoretycznie wzrost dwulatka razy dwa), mamy szmery w serduszku do obserwacji i zdumienie pań gdy Pierworodna policzyła sama od 1 do 10. po owacji pań Żabka poczuła się doceniona i niczym gwiazda na estradzie nieco śmielej prezentowała swoje umiejętności. jak w domu poczuła się w momencie, gdy dostała dwie naklejki dzielnego pacjenta. polubiła wszystkie panie pielęgniarki i ochoczo zaglądała do każdego otwartego gabinetu.
na koniec stwierdziła "nie było tak źle" a dzień zakończyła tak jak lubi - na "bujubuju" i "zium" z mamisią :)

12 komentarzy:

  1. A cóż to za szmerki serduszkowe. To z wyliczeń wynika, że duża z niej pannica będzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tatuś ma arytmię, ale pani mówi że to nie ma związku. mamy obserwować, bo to ponoć fizjologiczne jeszcze może być. zobaczymy.

      Usuń
    2. rodzinna tradycja będzie dokonana - jestem wyższa od mojej Mamusi, to moja córeczka mnie przerośnie :) ale Tatusia mam nadzieję że już nie, bo ewentualnego przyszłego Zięcia to chyba z reprezentacji siatkarskiej nam przyprowadzi :D

      Usuń
  2. Trzymam kciuki by szmery w serduszku zniknęły. Moja sis jako dziecko takie małe też miała, a z czasem zniknęły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze chciałam dodać, że z tym liczeniem wymiata :) nie dziwi mnie podziw pań

      Usuń
    2. dlatego musimy obserwować. mam nadzieję że to nic poważnego. aktualnie uczymy się kolorów. bałam się że nie odróżnia, ale pani uspokaja, że mało prawdopodobne. wymyślam różne testy i muszę być kreatywna bo...skubana pamięta wynik i zamiast się skupić z pamięci podaje rozwiązanie.

      Usuń
  3. Zdolna ta Wasza cora :) Stefek poki co stwierdzil, ze gadanie do niczego mu potrzebne nie jest i milczy a nas sam widok fartucha dostaje spazm!

    Slyszalam o tej metodzie prognozowania wzrostu dziecka, ale nieco zmodyfikowanej. Znajoma tesciowej mowia, ze wzrost dwulatka razy dwa i chlopiec + 10cm a dziewczynka - 10cm. Zarzekala sie, ze dziala w 100% - heehe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś czuję, że jak się Stefek rozgada, to zatęsknicie za ciszą :) a tak poza, to mężczyźni do komunikacji potrzebują mniej słów niż kobiety :D

      te 10 cm to dam na granicę błędu :) ale coś czuję, że nasze dziecię i tak mnie przerośnie :P

      Usuń
  4. Brawo, Ątusia! A wiesz, że ja nie słyszałam tej metody obliczania wzrostu dziecka, ale ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh wczoraj nasze dziecię stwierdziło, że chce do szpitala. po co? policzyć lekarzowi do 10. w zamian oczekując braw. ręce mi opadły :D

      Usuń
  5. No proszę, ale zdolne dziecko :), trzymam kciuki, żeby szmery w serduszku ustąpiły :)

    OdpowiedzUsuń