niedziela, 13 października 2013

potrzeby i potrzeby

wiecie czego potrzebujecie do szczęścia??
ostatnio zaczynam mieć wrażenie, że normalni ludzie są z innej planety co ja.
no bo:
dwie koleżanki - dwie, to jak z tym kawałem o szaleńcu. znacie??
na obwodnic w radio podają komunikat "UWAGA SZALENIEC JEDZIE POD PRĄD!!!!".
radio to słyszy ów szaleniec i myśli"JEDEN SZALENIEC?? TYSIĄCE SZALEŃCOW!!!!!"
mamy wspólny mianownik, wszystkie trzy jesteśmy w związkach, z różnym stażem.
- o kasie: moje dwie koleżanki nie ujawniają swoim panom całej i prawidłowej kwoty za ew. nadgodziny/ dodatki świąteczne, zgodnie z prawdą. uważają, że bez sensu mają tłumaczyć potrzebę zakupu trzech nowych bluzek albo podkładu za 200 zł. no dobra, jak facet zrozumie, że właśnie taki jest im potrzebny do szczęścia, to kosmetyk się skończy i 3ba kupić nowy. albo fryzjer..no droga usługa, oj droga... .
ja nie wyobrażam sobie zataić przed Mężem kwoty moich przychodów. one twierdzą, że wynika to z braku potrzeby posiadania podkładu za taką kwotę. może to i prawda??bo jak podkład za 30 zł zadowala mnie w stu procentach, to po co mi droższy?? fryzjer hm... chodzę z zakupów grupowych. za mycie/strzyżenie/farbę płacę max 70 zł. ale ok, tu jestem w stanie zrozumieć, bo nie każdy ma podejście do włosów takie jak ja - jak mi zrobią brzydko, to przecież odrosną. ta usługa ma mnie cieszyć i relaksować. nie zdarzyło mi się aby zrobili mi brzydko, albo nie tak.
ja też znam pełne i kompletne dochody mojego Męża. razem później gospodarzymy tym uwzględniając nasze indywidualne potrzeby.
- ostatnio koleżanki wzdychały za torebką za 10000 zł. ubolewały, że aktualnie ich nie stać i będą musiały zakupić podrobione. ja siedzę i słucham...po co mi taka torebka??

różnic jeszcze jest kilka. obie panie są bardzo sympatyczne, ale czasami siedzę tylko i przecieram oczy ze zdumienia...




*****
Ątusia biega, nie chodzi, toteż ma dziecko nasze:
- ułamaną 1 - na prostej złapała zająca. cieszę się że skończyło się tylko tak i ząbek nadal jest z nami. mamusia była bardziej spanikowana, bo dziecko tylko popłakało i zaraz znowu biegało... . patrzyła później zdziwiona jak krzyczałam do niej "ĄTUSIA UWAŻAJ" jak tylko lekko się zachwiała.
- kolana obdarte to chleb powszedni - nie wiem jak ona to robi, nasza mała Szajbuska.

Bardzo chce mówić"
mama, baba, am - ogarnia,
tata dalej nie,
buu - to bucik,
am,
dzenia, - do wiedzenia,
dzień dobry mówi tak, że jeszcze zapisać nie umiem :D
wie jak robi piesek, kotek, krówka, ile ma lat, jaka jest duża i tam takie.
garnie się do pomocy,
bardzo dużo rozumie jak się do niej mówi
J

6 komentarzy:

  1. Ja sie nie maluje,wiec potrzeb zwiazanych z kosmetykami nie mam. Do fryzjera chodze tylko podciac wlosy.Zatajac pieniedzy przed Mezem nie zatajam,ale mam wlasne odlozone I sa one tylko moje :) o ktorych wie Maz I zazdrosci,ze On oszczedzac nie potrafi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. My mamy wspólne konto (właściwie 3 wspólne) wiec sprawa gospodarzenia wygląda jak u Ciebie. Nie wiem po co miałabym coś ukrywać, bo oboje jesteśmy typami,które jak już coś dla siebie kupują to w ramach możliwości finansowych jakie wspólnie mamy. Co do cen produktów uważam,że jak kogoś na coś stać,to niech kupuje co chce. A Ątusia jak widać jest bardzo entuzjastycznie nastawiona do bycia istotą dwunożną :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja obecnie nie pracuje, dochodow z mojej strony brak, wiec ukrywac nawet nie ma czego (chyba, ze te odlozone na czarna godzine, zarobione za czasow narzeczenskich). A tak na serio to nie moglabym zatajac przed M. pieniedzy i wiem, ze on przede mna tez tego nie robi. Co do potrzeb to dostosowuje je do tego na co mnie stac.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zatajam i nigdy nie zatajałam mamy osobne konta, ale gospodarujemy pieniędzmi wspólnie, zakup kosmetyków, ubrań i innych przyjemnych rzeczy robimy wspólnie, albo osobno, ale nigdy nie ukrywamy tego faktu, zawsze chwalę się swoimi zakupami i na odwrót nie kumam tego i już :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kto bogatemu zabroni? Jeśli ktoś ma ochotę wydać trzy pensje na torebkę - ok, jego sprawa. Nie zaglądam nikomu do portfela i nie mam skłonności do rozliczania znajomych z decyzji finansowych.
    Konta mamy dwa i pasuje mi taki układ. Ja wkrótce zmieniam bank (na taki sam jak Wojtka), a tam nie ma możliwości prowadzenia wspólnego rachunku. Mamy dość jasny podział finansowy. On płaci rachunki + kredyt, ja wydaję na Nasze bieżące potrzeby. Mój Mąż jest o tyle dziwny, że namawia mnie do zakupów czegoś, co mi się podoba. Nie jest sknerą i podobnie jak u Szczypty - chwalę się zakupami i wiem, że nigdy nie usłyszę wyrzutów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm...My zdani póki co na Męża:-), ale żadne z nas nic nie zataja przed drugą stroną:) Wspólnota majątkowa:)))Ale znam osoby, podobne do tych, o których napisałaś. Każdy sobie rzepkę skrobie, a kłamstwo na porządku dziennym:) W odniesieniu do wydatków, premii, wypłat.

    OdpowiedzUsuń