poniedziałek, 10 lutego 2014

Ątusia potrafi czyli K0 w domowych warunkach

Wczoraj Kamil zdobył złoto, w czwartek nasze Dziecię zaliczyło gips.

Kamilowi oczywiście gratulujemy i baaaaardzo się cieszymy, z Ątusią to temat na dzisiejszą notkę.
Nie wiem kim Żabcia chciałaby zostać jak będzie taka duża jak Tati. Wiem, że chyba chciała brać udział w programie "szukamy następców Mistrza" i w domowych warunkach zrobiła sobie skocznię punkt konstrukcyjny 0. tak całkiem poważnie - nasze dziecię spadło z łóżka. technikę wchodzenia i schodzenia miała opanowaną do perfekcji i wyglądało mi to raczej na próbę nowej techniki, ale efekt końcowy to krwiak w stawie i gips na 3 tyg. za 10 dni wizyta kontrolna i zobaczymy co dalej.

nasze Dziecie wychodzi z założenia, że ma jeszcze 1 rączkę i 2 nóżki które można włożyć w gips, bo ona nie z takich co się kontuzjami stresuje. zdecydowanie pozostałym poszkodowanym w poczekalni śpiewała piosenki, nauczyła się mówić "zdjęcie", jak wróciliśmy to mimo późnej pory zrelacjonowała Tatusiowi to co myślała przez cały wieczór i jedynie gabinet lekarski i różnokolorowe fartuchy służbowe powodowały, że pozytywne nastawienie zastępowała histeria i łzy.
gips zdecydowanie nie jest przeszkodą do dalszych szaleństw i zupełnie w niczym nie przeszkadza :)

dzisiaj zabrałam Ątusie w miejsce z mojego dzieciństwa czyli do Wojewódzkiej Poradni Leczenia Zeza i Niedowidzenia na badania kontrolne. ale fajnie było odwiedzić stare śmieci i spotkać Personel który, nie tak wcale dawno, mnie diagnozował. po raz pierwszy byłam tam w roli mamy, nie pacjentki. dziwnie trochę mi było... :) mamy fizjologiczną wadę wzroku którą nie należy się stresować, kolejna wizyta kontrolna we wrześniu :)

12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Moje ??? spowodowane były tym, że wczoraj nie widziałam notki po za tytułem K0 :)
      Jejku jak Ątusia wygląda z tym gipsem na tej malusiej rączce

      Usuń
    2. mam fotkę na Męża tel :) zobrazuję, albo...jutro zrobię nową :D. acha...to blog działa szybciej niż myślę hmmmm :D

      Usuń
  2. Dzieci jakoś inaczej przeżywają takie upadki aniżeli dorośli ;) Pamiętam siebie z dzieciństwa, jak bawiąc się w berka z koleżankami czy inne zabawy nie raz upadłam, chwilę popłakałam, wstałam i biegłam dalej :) A jeżeli chodzi o złamania w dzieciństwie to miałam dwa razy złamaną jedną, a później drugą nogę i zwichniętą rękę, ale do wesela się zagoiło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tego nie ogarniam, bo zawsze byłam bardzo ostrożnym dzieckiem. zaczęłam chodzić późno, krok zrobiłam jak byłam pewna że nic złego mnie nie spotka. dlatego trochę się stresuje...Mąż to rozumie, bo w dzieciństwie był taki jak Żabka :D ma kilka niewielkich blizn po szaleństwach :D

      Usuń
  3. Ojoj, nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazic gipsu u tak malego dziecka. Ste tez ma do perfekcji opanowana technike wchodzenia i schodzenia z lozka czy kanapy. Nie mniej jednak zawsze przyprawia mnie to o dreszcze, bo on potrafi wdrapywac sie na lozko trzymajac pilota w jednej dloni a w drugiej np. ksiazke. NIech sie szybko zagoi. I ciesze sie bardzo, ze z oczami to nic powaznego :*
    p.s. Ewiczka jest fajna - lol. Usmialam sie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh no jakoś chciałam Tobie wynagrodzić czytanie a słabe komentowanie... . to jest taka szyna gipsowa bardziej - tzn gips jest tylko po stronie zewnętrznej.

      Usuń
  4. Zagipsowane tak małe dziecko jest dla mnie nie do wyobrażenia. A przynajmniej moje dziecko. Toż to płacz przez 24h by był, żeby mu gips zdjąć, że boli itd. Na szczęście u małych dzieci wszystko szybciej się goi, niech i u Ątusi tak będzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas to się sprawdza pewnie dlatego, że Ątusia jest młodsza :D. zawsze jak Żabcia się gdzieś uderzy albo inne takie to tłumacze jej dlaczego tak się stało itd. teraz zapytana dlaczego ma rękę w gipsiku pokazuje łóżko i mówi "bam"

      Usuń