niedziela, 26 kwietnia 2015

cuda się zdarzają!

kiedy musiałam leżeć, będąc w drugiej ciąży, między innymi przeglądałam blogi. nie tylko te mi znane. w moim wirtualnym spacerze natrafiłam do miejsca w którym dowiedziałam się o Nowennie Pompejskiej. ktoś miał problem i upatrzył sobie właśnie taki ratunek. generalnie jak dowiedziałam się o co w tej Nowennie chodzi, wiedziałam że nie będę jej odmawiała. moja wiara jest letnia i wyzwaniem jest dla mnie zmówienie jednej części Różańca, co dopiero trzech.
dziewczynę podziwiałam, o sprawie zapomniałam.

niedługo później dowiedziałam się o nieszczęściu, które stało się moją obsesją. nie dotyczyło ani mnie, ani nikogo z bliskich mi osób, ale było to dla mnie tak straszne i smutne, że nie mogłam przestać o tym myśleć. obsesyjnie myślałam jak pomóc? jednak wszystko co wymyśliłam okazało się być kroplą w morzu potrzeb.

potrzebny był cud.

zbieg okoliczności sprawił, że przypomniano mi o Nowennie Pompejskiej. wzbraniałam się przed nią w obawie, że nie dam rady. ale chęć pomocy była silniejsza niż pesymizm, że i tak dzieje się zawsze "wola nieba". podjęłam wyzwanie, bo i tak leżałam do góry brzuchem w większości sama w domu. Mąż nie był jakoś mega zdziwiony. jest zahartowany moimi pomysłami. obiecał wspierać ale i przygotowywał psychicznie na to, że intencja może być wysłuchana nie do końca tak jak sobie tego życzę. wiedziałam o tym. przed rozpoczęciem Nowenny naczytałam się, że wielu osobom się spełniło to o co prosili dosłownie, części spełniło się zupełnie inaczej ale byli zadowoleni. wiedząc że nie zaszkodzę, rozpoczęłam modlitwę z ufnością.

i pod koniec cz.2 stał się cud!
moje serce przepełniło ogromne szczęście! udało się!!
nie pisała bym o tym,bo nie lubię się chwalić,  gdyby nie treść części dziękczynnej "Wszędzie będę opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś.[Królowo Różańca Świętego] O ile zdołam będę rozszerzać nabożeństwo do Różańca Świętego, wszystkim głosić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali."

11 komentarzy:

  1. Wiara to jest to, co nam potrzebne jest jak powietrze, bo życie bez niej podobno możliwe, ale bolesne i nieprzyjemne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wierzę Ci :) Kiedyś chodziłam w każdy pierwszy piątek miesiąca na Nabożeństwo, modliłam się co wieczór, co tydzień byłam w Kościele ... do czasu, aż zaczęło mnie denerwować zachowanie księży. Jak bardzo ich zachowanie było sprzeczne z tym, co reprezentowali, gdy ksiądz chodzący po kolędzie nie potrafił spokojnie przeprowadzić ze mną rozmowy na temat wiary i jak bardzo się denerwował, gdy nie potrafił wyjaśnić pewnych rzeczy. W dodatku zaczęły się studia i w nowym mieście nie miałam za blisko do Kościoła. Nie czułam potrzeby nawet. Mimo wszystko wciąż wierzyłam i wierzę w Boga. Wiele razy modliłam się, głównie o zdrowie i kiedy był moment kryzysowy, to po burzy wychodziło słońce. Teraz też nie chodzę do Kościoła, ale dlatego, że nie przepadam za księdzem. Chciałabym pójść z Hanią, ale ksiądz by tylko mnie ośmieszył przed całą wsią każąc wyjść z dzieckiem z kościoła... kiedy czuję w środku, że potrzebuję tego, to się modlę... dziękuję Bogu, albo proszę go o coś.. Byłam nawet w Licheniu i pomimo tego całego bogactwa tam i świadomości, że pieniądze przeznaczone na budowę tego miejsca mogłyby uratować głodujące dzieci, to zwiedziłam wszystko i byłam się pomodlić. W sumie to porozmawiać z Bogiem- był to bardziej monolog oczywiście, ale po tym czułam się świetnie, jakby oczyszczona i może wydać się to zabawne, no ale cóż.... było mi lżej po tej modlitwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana mam nadzieję że po tej odpowiedzi dalej będziesz mnie lubiła...ale wytłumacz mi 1 rzecz...wierzysz w Boga, czy księży? wiem co piszę, bo nie wiem czy pamiętasz jak pisałam o swoim Proboszczu. przecież jest napisane "słuchajcie ich, ale czynów nie naśladujcie". mi jest może łatwiej, ale staram się chodzić do kościoła gdzie zachowanie księży mnie nie razi. są tacy, wystarczy się rozejrzeć. poczekaj...ksiądz kazałby Tobie wyjść z kościoła? dlaczego?
      dla mnie wiara w Boga, obowiązek cotygodniowego uczestnictwa we Mszy Św. to jedno a to co ludzie zrobili z wiarą[Licheń], to drugie

      Usuń
  3. Słyszałam o tej Nowennie, ale muszę przyznać, że bardzo sceptycznie do tego podchodzę:).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nigdy nie słyszałam o powyższej nowennie, ale nie ukrywam iż zainteresowałą mnie i to bardzo. Dzieki

    OdpowiedzUsuń
  5. nie słyszałem o nowennie pompejskiej, rozumiem, ze to jakieś odmawianie różańca w szczególnej intencji, poszukam informacji na ten temat, skoro polecasz

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja do dziś myślę, że wymodliłam sobie Olę na majówkach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzeba miec duzo samozaparcia i wiary zeby trwac w czyms takim. Podziwiam! I ciesze sie, ze udalo sie pomoc poprzez modlitwe :)

    OdpowiedzUsuń