piątek, 13 marca 2015

ja grubas Wam powiem!

odkąd przeczytałam wpis u Sabiny, nieustannie myślę o wszystkich osobach większych niż te mieszczące się w rozmiar 38.

ja też taka byłam! od zawsze!! najgrubsza, najbrzydsza i najgłupsza w klasie. nie wiem w jakiej kolejce stałam, gdy Pan Bóg rozdawał dary. no cóż, z takim bagażem tylko się wieszać, ale że od zawsze jestem inna, to jeszcze żyję.

moim marzeniem było być tak szczupła jak koleżanki. niestety, żadna dieta i ćwiczenia nie przynosiły rezultatu. bardzo lubię gimnastykę! poranny jogging do środków komunikacji miejskiej chciałam kończyć bez zadyszki. to od zawsze był mój cel. nie do końca osiągnięty, ale nie byłam "zastanym grubasem" . jogging był wymuszony, ćwiczyłam oprócz tego :).

schudłam w ciąży. z córcią i teraz. nie cieszę się jakoś specjalnie, bo nie wiem dlaczego tak się stało i nie wiem co zrobić aby tak zostało. jak już skończę połóg i dostanę zielone światło od mojego Doktora, wracam do ćwiczeń. nie wiem czy uda mi się zachować mój aktualny wygląd, ale spróbuję. jak nie, to przynajmniej znowu będę wygimnastykowaną grubaską.

z mlekiem matki wyssałam totalną obojętność wobec osób mi nieprzychylnych lub obojętnych. sięgam pamięcią i szukam przykrych sytuacji z moim zbyt dużym brzuszkiem. nie wiem czy to właśnie tusza powodowała, że zawsze rówieśnicy uważali, że jestem dziwna. wiele razy, od odważnych którzy jednak chcieli mnie bliżej poznać, słyszałam że jednak jestem ok. owszem, nie wszyscy tak na mnie reagowali. w podstawówce najbardziej cierpiałam z powodu samotności, bo dzieci nie chciały się ze mną bawić. nie wiem czy ja z nimi chciałam, bo zdecydowanie wolałam zabawy zorganizowane niż czas wolny na łobuzowanie. w każdym razie bardzo szybko polubiłam swoją samotność i bardzo dobrze mi z tym. z jednej strony samotnik, z drugiej nie mam problemu z nawiązywaniem znajomości, nie uciekam przed ludźmi.
ale jeżeli ktoś jest mi obojętny, albo nieprzychylny i rzuca w moim kierunku że jestem gruba, to przepraszam za wyrażenie, ale olewam to ciepłym moczem. dosłownie.
przejmuję się tylko uwagami, które mają mnie czegoś nauczyć.

sama mam z tym problem, bo źle mi w moim ciele. bardzo chciałabym znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego moje ciało żyje sobie własnym życiem i coś z tym zrobić.

myśląc o wpisie Sabiny przypomniała mi się jedna sytuacja. jedna!
miało mnie zaboleć, ale w związku z moim nastawieniem, spłynęło to po mnie.

jeżeli ktoś ma problem ze swoim wyglądem, polecam mieć w to wylane. zresztą ogólnie takie nastawienie bardzo pomaga w życiu.
ogólnie jestem bardzo wrażliwa i empatyczna, ale obudowana murem ochronnym...

12 komentarzy:

  1. Jak ja bym chciała mieć takie podejście! Wiele bym oddała by zlewać takie rzeczy, tym bardziej że cóż znaczą słowa obcych i to na temat wyglądu... Ja jestem taka, że w jaki bym rozmiar się nie wcisnęła, jak gładką bym miała skórę na udach i jak cudnie lśniłyby moje włosy to zawsze będę widzieć tylko i wyłącznie niedoskonałości, a słowa innych- Boże jak mnie ranią... Mam tragicznie krytyczne podejście do mojej powierzchowności, a słowa innych biorę niezwykle do siebie- zdaję sobie sprawę, że to głupota, tym bardziej w moim wieku, ale to ma głębsze podstawy i nie ma sensu tego rozdrapywać...
    A co do Twojego ciała, które życie swoim życiem. Mój mąż ma dokładnie to samo. Ręce załamuje! Nie o to chodzi, że mi przeszkadza jego nadwaga- oczywiście że nie, bo zawsze taki był. Po prostu martwi mnie jak nie wiele je (w zasadzie trochę więcej niż ja- szok!) a wciąż ma nadwagę i co więcej, czasem go mniej czasem więcej- nigdy nie wiem jakim cudem i dlaczego. Obawiam się, że może to sprawa hormonów, albo tego jak był żywiony w dzieciństwie. Nie wiem, ale ma beznadziejną przemianę materii, a ja gotuję mega dietetycznie i na prawdę nie wiem już jak mu pomóc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj wierzę, że musisz mieć wtedy ciężko psychicznie... życzę Tobie dużo siły, aby to zmienić!
      ja raczej stoję w miejscu. waga jak się rusza, to raczej powolutku w górę. mogę sobie podać rękę z Twoim mężem ;/

      Usuń
  2. Kobieta zawsze coś znajdzie nie idealnego w swoim ciele,a to biust za mały/duży, za gruba/chuda, włosy kręcone/proste.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak, nie ma ideału :) cieszyłam się że Ątusia ma dobry wzrok po Tatusiu i nie musi nosić okularów. ona patrząc na mnie, stwierdziła że też takie chce...;/

      Usuń
  3. Podziwiam Cię, że potrafiłaś przejść obojętnie wobec wyzwisk- gdybym ja się nie przejmowała, może miałabym lżejsze życie. Inna sprawa, że słyszałam obelgi zbyt często, więc to normalne, że psychika mi trochę runęła.

    Dzieci potrafią być okrutni, dorośli zresztą tak samo. Ja cały czas przejmuję się wagą, chociaż nie jestem otyła, ale i tak nie mogę zaakceptować siebie, jaką jestem. Myślę, że już mi tak pozostanie.

    Dzięki za ten wpis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sabina- mogłabym się pod tym podpisać... Widzę, że jesteśmy bardzo, bardzo podobne...

      Usuń
    2. wiesz co ... może ja tego nie zauważałam, bo sama o sobie myślałam w podobnych kategoriach?
      też nie jestem otyła, ale gdzieś w górnej granicy normy. zdecydowanie zawsze chciałam być w dolnej granicy...

      Usuń
    3. no i się załamałam...sprawdziłam swoje BMI i teraz jestem w górnej granicy. żyłam tyle lat z kilkoma kg nadwagi, nie zdając sobie z tego sprawy.

      Usuń
  4. Kobietko, z czasem zrozumiałam ze z czasów licealnych nie pamietam kto jak sie ubierał, albo jakie miał włosy tylko to czy byl sympatyczny, mily, uprzejmy i usmiechniety. Dzis mam tak, że mur to ja widzę, ale przed ponurakami - a Ci usmiechnięci to tacy przyjemni ludzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby było więcej takich osób, świat byłby piękniejszy :)

      Usuń
  5. ja sam mam kilka kilogramów za dużo, moja kobieta obiektywnie mówiąc też ale jakoś się tym nie zadręczam, zawsze mi się podobały kobiety o okrągłych kształtach, moja Pani też ze mną nie ma zamiaru zerwać to więc chyba jest ok, chociaż pamiętam jak byłem szczuplejszy, że jednak czułem się zdrowszy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój Hasbencik też ma kilka kg więcej, ale...zawsze chciałam mieć mężczyznę, który nie byłby ode mnie szczuplejszy :D. zdrowszy mówisz?? ja teraz mam mniej kg i jakoś bez zmian się czuję hmmm...

      Usuń